
Artykuł pochodzi z cyklu:
W którym w każdą środę przedstawiamy jeden temat z naszego regionu, który wstrząsnął nie tylko lokalnym podwórkiem, ale całą Polską.
W historii naszego regionu nie brakuje zbrodni, które do dziś bulwersują.
Chociaż niektóre z nich miały miejsce wiele lat temu, to do dziś budzą strach na samą myśl, że wydarzyły się na naszym „podwórku”.
Od dziś w każdą środę w ramach naszego nowego cyklu „KRYMINALNE ARCHIWUM” przedstawimy jeden temat z naszego regionu, który wstrząsnął całą Polską.
18 maja 2004 rok, Bogatynia

Do tego brutalnego zabójstwa doszło w Bogatyni. Pracownik firmy pożyczkowej „Provident” z zamiarem wyegzekwowania raty kredytu wszedł do budynku mieszkalnego przy ulicy Bojowników.
W mieszkaniu przebywał jeden z jego klientów wraz ze znajomym.
Sławomir P. tego dnia miał zapłacić tygodniową ratę kredytu. Należność wynosiła 28 złotych i 70 groszy. Gdy pracownik terenowy zainkasował pieniądze i miał wychodzić z mieszkania, nagle zaatakował go mężczyzna, który przebywał z dłużnikiem.
„Nie chciałem go uderzyć. Chciałem odgonić lecącą muchę. Później uderzałem na oślep…” – zeznał w sądzie mężczyzna, który zaatakował pierwszy.
Według wyjaśnień Sławomira P. zabójstwo nie było zaplanowane, pomimo tego mężczyźni okradli pracownika firmy pożyczkowej a jego samego nieprzytomnego umieścili w starej szafie. Przez okrycie go grubą kołdrą mężczyzna umierał w męczarniach nie mogąc złapać oddechu.
Skazani szafę ze zwłokami zakatowanego Dariusza wynieśli do piwnicy, tam na drugi dzień zwłoki ujawnił sąsiad oprawcy i powiadomił służby.
Jak wykazało śledztwo mężczyźni byli pod wpływem silnych środków psychotropowych. Ze strachu, noc po dokonaniu straszliwego zabójstwa spędzili w pobliskim lesie. Po ujawnieniu ciała mężczyzn poszukiwało ponad stu policjantów.
Dwudziestolatkowie sami oddali się w ręce policji, gdy zobaczyli radiowóz.
Przed sądem przyznali się do zabójstwa.
O swej ofierze na sali sądowej mówili – „świętej pamięci Dariusz” i prosili o łagodną karę.
Piotr F. który zadawał ofierze ciosy nogą od stołu otrzymał wyrok 25 lat pozbawienia wolności, drugi z mężczyzn Sławomir P. został skazany jedynie za kradzież, jakiej dokonał na ofierze (350 złotych) oraz pomoc w zacieraniu śladów – 3,5 roku pozbawienia wolności.

źródło: tvn24.pl / naszemiasto.pl / wp.pl
Kolejny temat o dwójce młodych mieszkańców Zgorzelca, którzy w 2006 roku w brutalny sposób kijem bejsbolowym zakatowali dwie kobiety i mężczyznę.
Artykuł w ramach cyklu „KRYMINALNE ARCHIWUM” ukaże się w środę 20/11, obserwuj zgorzelec112.pl na Facebooku, by być na bieżąco!
Ja to bym chętnie przeczytał prawdę nt. gościa co matkę na Norwida w Zgorzelcu jakieś 5-6 lat temu zadźgał i co się z nim teraz dzieje. Różne historie chodzą a każda inna.
bardzo przykra historia…
Dodam że obaj w wyroku prawomocnym dostali po 25lat
za mało za zycie drugiego człowieka młodego którego życie było przed nim .Zostawił żonę dwóch synów nie dane mu było patrzeć jak dorastają. A kąty zaraz wyjdą na wolność o ile już nie wyszło i gdzie tu sprawiedliwość na tym święcie zamordowali człowieka z zimna krwią dla paru groszy.
To strasznie i nie do pojęcia co środki odurzające mogą zrobić z młodymi ludźmi.